wtorek, 6 grudnia 2011

MediaTory 2011: smutna rzeczywistość w pięknej oprawie

MediaTory, czyli studenckie nagrody dziennikarskie, to z roku na rok coraz wystawniejsza impreza. Zjeżdżają na nie studenci z całej Polski oraz najgorętsze nazwiska branży dziennikarskiej.

W tym roku, w czasie piątej edycji, również było pięknie. Było coś nowego - zamiast występu orkiestry zagrała kapela z prawdziwego zdarzenia - Poparzeni Kawą Trzy. Czymś nowym była również debata o przyszłości dziennikarstwa. I to już nie było tak piękne, w rzeczywistości było to dosyć smutne....

Wszystko, co w tej chwili piszę jest przelewane na klawiaturę i zostanie wysłane w, bezdenną na chwilę obecną, sieć internetową. Odkąd Internet stał się wszechobecny, łatwe stało się też publikowanie w nim. W efekcie czego do sieci trafiają materiały niejednokrotnie nie warte jakiejkolwiek uwagi (chwila samokrytyki: być może zdaniem niektórych np mój blog ;)). Łatwo jest na nie trafić, gdyż często podpierane są interesami jakichś inwestorów, np. wszechobecne blogi celebrytów, promujące różnego rodzaju produkty. I zamiast przeczytać materiał o bezrobociu w Europie czy nastrojach w Syrii, czytamy czy Anna Mucha przeżyła orgazm w czasie porodu (sic!). Przestawiamy się i ani się spostrzeżemy, jak istotne sprawy przestają nas obchodzić (not in my backyard honey, zielona wyspa!) i koncentrujemy się na miałkich.
Oczywiście możemy być rozsądnymi użytkownikami Internetu, lecz nawet wtedy ciężko nam będzie o obiektywność, gdyż mało kto wie, że wyszukiwarki stosują filtrowanie haseł na podstawie preferencji, czyli stron na jakie dotychczas zaglądaliśmy najczęściej. Jeśli dotychczas czytaliście głównie o sytuacji w Rosji, atmosferze panującej w czasie wyborów, przypadkach jawnego łamania demokracji to nie oczekujcie, że jak tym razem wygooglacie "Rosja" to na pierwszej stronie znajdziecie informację jak zdobyć wizę. Co ciekawe, również język w jakim używacie wyszukiwarki ma wpływ na pojawiające się wyniki.

WARTO dla tej garstki osób, której zależy na dobrych materiałach, starać się o rzetelne informacje. Łatwość przekazu nie znaczy, że mamy przygotowywać "łatwe" tematy. Nie będzie to proste - większość artykułów tworzona jest obecnie pod publikę - tak, aby się jak najlepiej sprzedać czy kliknąć. Dlatego należy pamiętać o tym, że nawet jeśli musimy krzyczeć nagłówkami, by zwrócić na siebie uwagę, możemy równocześnie zadbać o wartościowy content. Nie będzie to łatwe ani szybkie. Lecz satysfakcja będzie niezastąpiona.

Powyższe przemyślenia wywołane zostały wciąż aktualnym pytaniem o przyszłość dziennikarstwa. W dobie Internetu coraz więcej osób sięga po informacje do sieci, zamiast szukać ich w gazetach, radiu czy nawet telewizji.

A teraz trochę suchych faktów, czyli kto co wygrał:
AuTORytet: Monika Olejnik (mimo całego szacunku - pani Moniko to była GALA, a Pani ubrała się jak na kawkę w przydrożnym barze)
NawigaTOR: Andrzej Stankewicz
TORpeda: Marciej Woroch
DetonaTOR: Irena i Jerzy Morawscy
AkumulaTOR: Maciej Orłoś (mimo całej sympatii dla niego żałuję, że nie była to Maria Czubaszek)
PromoTOR: FilmWeb24 Magazyn
ProwokaTOR: Andrzej Poczobut (skutecznie prowokuje - nagrodę otrzymał "zdalnie" gdyż ma zakaz opuszczania terenu Białorusi)
InicjaTOR: Tomasz Sianecki
ReforfmaTOR: Uwaga! TVN Zwierzęta są jak ludzie. Czują!

Wielkie brawa! kolejna gala za rok - nie mogę się doczekać.

czwartek, 1 grudnia 2011

Upadłe gwiazdy

Ten sezon pełen był gorących premier, ale także bolesnych upadków telewizyjnych produkcji. Oto największe rozczarowania:

1. "Rezydencja" (TVP 1)


Pomysł był dobry - serial o zamożnych Polakach, czyli coś...niecodziennego i rzadkiego. Niestety na pomyśle się skończyło, wykonanie było już marne. Przede wszystkim krótki czas antenowy (zaledwie 20 minut) sprawił, że ciężko było trafić na ten serial. Ciężka konkurencja (zwłaszcza TVN) również dawała się we znaki. Na końcu scenariusz - nikt do końca nie wiedział O CO CHODZI w tym serialu. Nie pomogły znane nazwiska, aktorzy osadzeni zostali w mało charakterystycznych rolach. Również zamiana godziny emisji ( uprzednio od poniedziałku do czwartku, obecnie trzy odcinki pod rząd w środę) nie poprawiła notowań.



2. "Linia życia" (Polsat)


Serial "Linia Życia" zastąpił "Samo Życie". O ile o tym drugim było głośno, o tyle "Linia" przeszła zupełnie bez echa. Udało się wyemitować dwie serie i na tym poprzestano. I tutaj nie pomogły znane nazwiska w czołówce. Nina Terentiew, wiceprezes Polsatu ds. programowych, utrzymuje, że taki był zamiar stacji. Jakoś w to nie wierzę...



3. "Układ warszawski" (TVN)


"Układ" miał nieliczną, aczkolwiek oddaną widownię. Był czymś więcej, niż "W11" czy "Detektywi" a przy okazji nie zawierał melodramatyzmu, charakterystycznego dla innych seriali. Jednak zdecydowanie przegrał ze swoim amerykańskim odpowiednikiem, serialem "Kości", nadawanym w tym czasie w Polsacie. Średnia 1,3 mln widzów nie wystarczyła, aby powstał drugi sezon.



4. "Ludzie chudego" (Polsat)


Kolejny serial o policjantach, który między innymi dzięki silnemu wątkowi komediowemu, przetrwał na antenie całe dwa sezony. Nie przetrwał w starciu z "Ojcem Mateuszem", "Na Wspólnej" czy "Barwami Szczęścia" (po tych ostatnich widać, że fani "M jak Miłość" są nienasyceni...). Mimo całej sympatii do Cezarego Żaka (kto nie pamięta "Miodowych lat"...) - miejsce 4.



5. "Wszyscy kochają Romana" (TVN)


Polski rynek nijak ma się do amerykańskiego, co dostrzegł TVN i zawiesił emisję "Wszyscy kochają Romana", który był polską adaptacją serialu CBS "Wszyscy kochają Raymonda". Narazie słabe wyniki oglądalności tłumaczą sobie złym miejscem w paśmie programowym. Joanna Górska, szefowa zespołu PR TVNu zapewnia, że emisja serialu będzie kontynuowana. Czy to się sprawdzi? Pożyjemy, zobaczymy...



6. "Wiadomości z drugiej ręki" (TVP 2)


Ciekawe perypetie dziennikarzy telewizyjnych. Z doświadczenia powiem, że nie mające wiele z dziennikarstwem wspólnego. Bohaterzy są wyrachowani i rozpuszczeni. Zastanawia mnie, czy "dwójka" sama sobie nieumyślnie zrobiła czarny PR, czy też chciała dopiec telewizji niepublicznej. Mnie osobiście intryguje fabuła osadzona na losach sobowtórów geja i heteroseksualisty, niemniej jednak tematyka może być zbyt postępowa, aby widownia (zwłaszcza publicznej telewizji) mogła ją przełknąć, a usytuowanie w czasie, w którym inne stacje podają PRAWDZIWE wydania wiadomości, jest wprost fatalne.